O Cadillacu STS-V co miał większą moc niż Porsche 911 Turbo

O Cadillacu STS-V co miał większą moc niż Porsche 911 Turbo

Cadillac to chyba najbardziej prestiżowa z amerykańskich marek. Odkąd na rynku zaczęła rosnąć w siłę konkurencja pod postacią europejskich marek premium typu Mercedes czy BMW, Cadillac postanowił poeksperymentować.

Co zrobić, żeby nie zniknąć w tłumie? Można opracować szczegółową strategię budowy wyjątkowego wizerunku lub zrobić coś szalonego, wprowadzając klientów, ale i konkurencję w osłupienie. Co zrobił Cadillac? Wziął na deski kreślarskie dużego, luksusowego sedana i dał mu więcej koni mechanicznych niż jeden z najbardziej poszukiwanych samochodów sportowych na rynku w tym czasie. Był rok 2006. Tak powstał Cadillac STS-V

Cadillac nobliwy, a bywa szalony

Amerykanie interesujący się motoryzacją wcale nie byli zdziwieni. Wiedzą doskonale, że w Cadillacu panuje pewien trend. Od czasu do czasu marka wypuszcza kompletnie zwariowany model, w którego istnienie trudno uwierzyć. Później tak samo szybko „dziwny” model znika ze sprzedaży, a pojedyncze sprzedane egzemplarze stają się prawdziwymi kolekcjonerskimi perełkami. Dokładnie tak było z modelem STS-V, który na papierze wydawał się być odpowiedzią Ameryki na AMG od Mercedesa czy M od BMW.
STS-V pojawił się zaledwie dwa lata po wprowadzeniu w Cadillacu marki V Performance. Była to era pierwszej generacji CTS-V, z silnikiem Corvette LS i sześciobiegową manualną skrzynią biegów. CTS-V okazał się realnym zagrożeniem dla pozycji takich aut jak BMW M3. Żeby być traktowanym poważnie, Cadillac potrzebował więcej. A skoro potrzebował, to dostał.
Tak w 2005 roku Cadillac zaszokował wszystkich wprowadzeniem jednego z najdroższych pojazdów, jakie kiedykolwiek oferowało GM: opartego na Corvette XLR i XLR-V.

Rozpaczliwa walka z wizerunkiem marki dla emerytów

XLR-V miał dość ciekawy wybór silników, na przykład całkiem dynamiczne V8. Ale Cadillac musiał mieć coś tylko dla siebie. Tak więc producent wrzucił turbosprężarkę do 4,6-litrowego silnika Northstar V8, co dało imponujące jak na tamte czasy 443 KM i 413 Nm momentu obrotowego.
Na tym jednak nie koniec. Z prowadzonych przez firmę badań wynikało, że klienci marki zaczęli się bardzo starzeć. Młodsi konsumenci coraz rzadziej wybierali Cadillaki, uważając je za zbyt „tatuśkowate”.
Dlatego Cadillac potrzebował sposobu na przyciągnięcie młodszych klientów, zwłaszcza tych zainteresowanych niemieckimi sedanami sportowymi. Czas był doskonały: STS („Sevilla Touring Sedan”) został właśnie całkowicie przeprojektowany na modelowy rok 2005.

Po co komu Porsche, jak można mieć Cadillaca

Cadillac pozwolił swoim inżynierom odpowiedzialnym za V na rozwinięcie skrzydeł. Auto dostało więc szersze opony, 255/45R-18 z przodu i 275/40-19 z tyłu. Były to opony Run Flat firmy Pirelli, ponieważ większy pakiet kół i opon nie mógł zmieścić w bagażniku koła zapasowego. STS-V otrzymał te same 14-calowe hamulce Brembo, które zapewniały siłę hamowania w CTS-V. Przód otrzymał grill z wlotami powietrza z siatki, a maska specjalne wybrzuszenie, aby pomieścić turbosprężarkę. Z tyłu pojawił natomiast się mały spojler. Wewnątrz największymi zmianami były sportowe fotele z zamszowymi wstawkami i bardziej „luksusowa” deska rozdzielcza z drewnianym wykończeniem.

Największe zmiany dotyczyły jednak tego, co pod maską. Silnik, który tam trafił generował moc 469 KM, czyli 26 więcej niż XLR-V i 439 Nm momentu obrotowego. Było to więcej niż 455-konne legendarne Porsche 911 Turbo z tego samego roku. Cadillac miał większą moc niż większość jego konkurentów w sportowych sedanach: Audi RS 6 miało 450 KM z silnika V8 z podwójnym turbodoładowaniem; Jaguar S-Type R miał tylko 390 KM. Jedynym sportowym sedanem pasującym do Cadillaca był Mercedes CLS 55 AMG, który miał dokładnie 469 KM.

Używane Cadillaki w dobrej cenie. Warto poszukać

Aby poradzić sobie z całą tą nową mocą, inżynierowie Cadillaca opracowali całkowicie nowy automat sześciobiegowy. Wzmocnili też przednie i tylne kołyski zawieszenia. W rezultacie powstał ciężki, ale szybki amerykański sedan o wysokich osiągach.
STS-V to dziś zaskakująco rzadki pojazd. Od 2006 roku aż do zakończenia produkcji w 2009 roku wyprodukowano zaledwie 2440 egzemplarzy. Są teraz dość tanie, warto więc zwrócić na nie uwagę. Za stosunkowo niewielkie pieniądze można bowiem stać się kierowcą niepowtarzalnego sportowego samochodu o dość imponujących osiągach. W przypadku tego typu samochodów warto interesować się jednak jedynie egzemplarzami w możliwie oryginalnym stanie. Bez względu na to, jakiej oceny sportowego Cadillaca dokonamy, z pewnością będziemy go wspominać z łezką w oku. Aktualna oferta marki jest dość nudna i obfituje w dość toporne , mało „rozrywkowe” modele. Oprócz kilku SUV-ów Cadillac oferuje kilka niemal bliźniaczo do siebie podobnych sedanów. Marka najwyraźniej pogodziła się z wizerunkiem dojrzałej marki dedykowanej raczej równie dojrzałej klienteli.